- Tak, ty to wiedziałaś od pierwszej chwili. I oddałaś mi go, żebym i ja mógł poczuć, czym jest miłość i praw¬dziwe szczęście. Tammy, jestem teraz innym człowiekiem. Henry mnie wyleczył. Ty mnie wyleczyłaś, ofiarowując mi taki dar. Ale ja wciąż nie znałem jego wartości. Myślałem, że zrobiłaś tylko to, na czym i mnie zależało, czyli uwolniłaś się od odpowiedzialności. - Nagle jego twarz rozjaśniła się niezwykłym uśmiechem. - A potem Henry zrobił pierwszy samodzielny krok. - Wystarczy krzyknąć, a zjawimy się natychmiast - zapewnili, mierząc Marka wzrokiem. De tam było tych zer? Chyba musiało jej się dwoić w oczach, a może i troić. Nie sądziła, że takie bogactwo w ogóle może istnieć. Mark wodził za nią zdumionym wzrokiem. Nigdy w ży¬ciu nie spotkał podobnej kobiety. Była inteligentna, samo¬dzielna, wiedziała, czego chce. Nie imponowały jej jego po¬zycja, tytuł, władza. Robiły wrażenie na każdym - a zwła¬szcza na każdej - ale nie na niej. - Tak, ty to wiedziałaś od pierwszej chwili. I oddałaś mi go, żebym i ja mógł poczuć, czym jest miłość i praw¬dziwe szczęście. Tammy, jestem teraz innym człowiekiem. Henry mnie wyleczył. Ty mnie wyleczyłaś, ofiarowując mi taki dar. Ale ja wciąż nie znałem jego wartości. Myślałem, że zrobiłaś tylko to, na czym i mnie zależało, czyli uwolniłaś się od odpowiedzialności. - Nagle jego twarz rozjaśniła się niezwykłym uśmiechem. - A potem Henry zrobił pierwszy samodzielny krok. - To znaczy komu? - Aha - przytaknęła wesoło, coraz bardziej ucieszona nieobecnością Ingrid. "Dorośli bywają czasem wzruszający" - pomyślał Mały Książę, patrząc w ślad za Pijakiem. Róża nie zdążyła odpowiedzieć, ponieważ Pijak powrócił do Małego Księcia. - Nie wierzę w ani jedno pańskie słowo! Spali obaj jak zabici. - Możesz mi zaufać - powiedział cicho. - Panna Tamsin Dexter? - upewnił się. Powiedziała tyle ważnych rzeczy naraz, że Mark nie wie¬dział, co z tym fantem począć. I te rysy jej twarzy - ściąg¬nięte w opanowaną maskę, która skrywała jakieś cierpienie. Czy to wiązało się z wyznanym właśnie uczuciem do niego?
- Świetnie! Przyjdę w tych łachach i skompromituję się przed wszystkimi, bo ewidentnie na tym ci właśnie zależy! Na tym, żebym się ośmieszyła! Proszę bardzo! A teraz - Co o tym myślisz? - zagadnął Mark. - Bycie kwiatem jest dla mnie czymś, czym muszę być, ale mogę być czymś więcej. Mogę być wszystkim, nie - A czy tobie nie przyszło do głowy, że ja wcale nie chcę się zmieniać? Jest mi dobrze tak, jak jest. - Zdobyła się na uśmiech, choć w rzeczywistości nadal zbierało się jej na płacz. - A teraz idę zająć się drzewami. - Sama jesteś sobie winna. Ja chyba coś mówiłem na ten temat. Ciekawe, jak ten jej kapitalny facet radził sobie z Hen-rym. Czy nie musiał go aby przewinąć? - A ty nie możesz tutaj robić tych swoich projektów? - zaatakowała. Bardzo cię o to proszę. Tylko na chwilę... Kiedy podszedł do Róży, by ją przykryć na noc kloszem, wydała mu się wyjątkowo piękna. I wyjątkowo mu bliska. książę odkryje ją dla siebie i nada jej swoje imię, które dodane do imienia, jakie ona już posiada, tworzy ją na zamierzało to zapytać, kiedy Badacz Łańcuchów sam podjął swą opowieść: - Bo nie chcę. - Henry śpi, więc nie musisz się nim zajmować. Nie ma potrzeby, żebyś siedziała tu sama. Wciąż z niedowierzaniem wpatrywała się w czek. Przy¬pomniała sobie treść listu. Tam też była mowa o pienią¬dzach. Henry nie był owocem miłości, lecz żądzy bogactwa, prestiżu i władzy. Straszne...
©2019 ten-techniczny.lukow.pl - Split Template by One Page Love