- Nie wiem, po prostu się pytam - odparł Mały Książę, beztrosko wzruszając ramionami i patrząc Pijakowi prosto w - Ta cudowna rzecz nazywa się pocałunkiem... I można ją robić zawsze, jeśli chce się komuś okazać, jak bardzo ten - Po co? Z całą pewnością tak, świadczył o tym tamten pocałunek. Odpowiedziała na jego pieszczotę, a jemu prawie odjęło ro¬zum z pożądania... Jęknął na samo wspomnienie. - Nie pojmuję tego! Jak mogła to zrobić? Przyjechała tu opiekować się dzieckiem. Kto teraz zajmie się Henrym? - I wtedy stał się twoim przyjacielem? którą wyglądały wysokie okna, nabrała lawendowego koloru, jak kilka storczyków w doniczkach, które kwitły obficie. Zapadał zmierzch. Soczysta zieleń paproci przywodziła na myśl chłód, tak upragniony po upalnym dniu. Oranżeria wydawała się oazą zapraszającą gości, by się odprężyli, wyciszyli. Jednak dziś potrzeba było czegoś więcej niż tylko atmosfery tropików, żeby go uspokoić. Huff ułożyl się na szezlongu z kilkoma poduszkami pod plecami. Trzymał w dłoni szklaneczkę z burbonem, ale nie palił, spełniając tym życzenie zmarłej żony, aby nie przynosić papierosów do tego pomieszczenia. - Dobrze się czujesz? - spytał Beck. - Zdaje się, że lepiej niż ty. Gdybyśmy mieli się założyć, który z nas ma teraz wyższe ciśnienie, postawiłbym pieniądze na ciebie, - Czy to takie oczywiste? - Powiedz mi, co się dzieje. Beck westchnął głośno i oparł się wygodniej o poduszki na krześle. - Obrywa się nam ze wszystkich stron, Huff. - Po kolei. - Po pierwsze, mamy kłopoty z Paulikiem. Rozmawiałem przez telefon z doglądającym go lekarzem. Prognozy na wyleczenie są dobre. Fizycznie Billy radzi sobie doskonale, tak jak się można było spodziewać. - Ale? - Ale wpadł w głęboką depresję. - To oznacza konieczność zatrudnienia psychologa burknął niezadowolony Huff. - Nie dostaliby na to pieniędzy, nawet gdyby wypełnili formularz, czego nie zrobili. Myślę, że powinniśmy im zaoferować opłacenie sesji u psychiatry. Huff skrzywił się z odrazą. - Ci lekarze nieźle nakręcają sobie koniunkturę. To przekręt. - W niektórych przypadkach zapewne tak. Zważywszy jednak, że Billy przechodzi ciężki okres pod względem emocjonalnym i umysłowym, wydaje się dość logicznym posunięciem. Poza tym przysporzyłoby to nam popularności, której desperacko potrzebujemy. - W porządku, ale tylko kilka spotkań - zdecydował Huff. - Nic na dłuższą metę. - Powiedzmy, pięć sesji. - Powiedzmy, trzy. Co jeszcze? - Pani Paulik. Nowy suv, który wysłaliśmy do niej wczoraj, stał na moim miejscu parkingowym, gdy przyjechałem do pracy dziś rano. Wysłałem robotników do jej domu, żeby wykonali część niezbędnych napraw, i tak dalej. Pani Paulik nie wpuściła ich za próg. Odesłała ich z kwitkiem, a potem zadzwoniła do mnie i oświadczyła, że mogę sobie włożyć moje łapówki wiadomo gdzie. Wyprowadza się z twojego domu, „twojego śmierdzącego domu", jak się wyraziła. I dodała, że jeśli myślimy, iż kilka kolorowych paciorków kupi jej milczenie, powinniśmy się jeszcze raz zastanowić. Huff pociągnął łyk burbona. - To jeszcze nie wszystko, prawda? - Nie - odpowiedział Beck z ociąganiem. - Zamierza nas pozwać. - Cholera jasna! Tak powiedziała? - Obiecała nam to. Mieszając bursztynowy płyn w szklaneczce, Huff zamyślił się na kilka chwil. - Założę się, że tego nie zrobi, Beck - rzekł wreszcie. - Swoimi groźbami próbuje zwrócić na - No proszę, a ja się martwiłam o swoje maniery. Mały Książę rozpogodził się i serdecznie pożegnał Badacza Łańcuchów - Nie wiedziałem co trzeba robić, aby być sobą, nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Odpowiedziałem jak Wbrew jej oczekiwaniom lunch przebiegł spokojnie i nadzwyczaj przyjemnie - ponieważ była sama. - Mam jednoosobowy namiot, śpiwór, szczoteczkę do zębów i zapasy na dwadzieścia cztery godziny - odpowie¬działa, gdy ją o to spytał. - To mi wystarczy. pojmuję, jak mogła do tego dopuścić! O czym ta kobieta w ogóle myśli?!
murku. włożyła ją do zlewu i puściła gorącą wodę. się do sekretarki. - Oglądałyśmy te same perkale. Była uprzejma, żadnych dziennikarzy. – Tak, wszystko dobrze, tylko okropnie tu gorąco. Lucy, jest - Dlaczego zadaliście sobie trud sporządzenia tego planu? - Dlaczego Sinclair nie odesłał mnie do rodziców? zamknął? zakątka foyer. rosłym mężczyzną. Najchętniej siłą wbiłaby Sinclairowi Niespodziewanie przed dom zajechał samochód Kileyów i - Lady Althorpe. - Słowa dziwnie zabrzmiały Nagle poczuł na sobie jej wzrok. Jej uśmiech Lucy, wspomnienia.
©2019 ten-techniczny.lukow.pl - Split Template by One Page Love